AAA

Aktywność w grupie rówieśniczej
jako ważna cecha absolwenta SGH

Grzegorz Myśliwiec, Paweł Garczyński

Początek artykułu

Czego oczekujemy od studenta i absolwenta Szkoły Głównej Handlowej w zakresie kreatywności i aktywności podczas studiów, a później w pracy zawodowej? Czy działanie pedagoga nie jest zbyt ograniczone do werbalnego przekazu informacji przy zaniedbaniu sfery postaw i nawyków zawodowych? Pytania te są trudne z wielu względów. Po pierwsze, sfera poznawcza daje się lepiej kształtować i programować. Za pomocą testów można sukcesywnie sprawdzać postępy w przyswajaniu wiedzy. Natomiast za zmiany osobowościowe nie odpowiada żaden wykładowca czy asystent. Trudno też kontrolować zmiany w sferze charakteru. Są one zawsze wielką niewiadomą, w pewnym sensie nieprzewidywalną wartością wynikową. Życie akademickie powinno częściowo wyręczyć kadrę z obowiązków wychowawczych, ale całkiem ich nie zastąpi. Zawód ekonomisty w założeniu preferuje osoby wyróżniające się. Taki też ma być biznes, w którym pracują nasi studenci. Absolwenci SGH stają przed dodatkową presją, jako że ukończyli znakomitą uczelnię ekonomiczną. Środowisko uczelni oczekuje od naszych studentów wyjątkowych cech: spontaniczności, przebojowości, inwencji, perfekcyjności, bezgranicznego zaangażowania i sukcesów. W toku pracy dydaktycznej mamy do czynienia z różnymi typami ludzkimi. Są to "kujony", "olewacze", "leserzy", "naukowcy", "działacze". Ciekawy jest syndrom ucznia. Polega on na tym, że rozwój studenta jest nieproporcjonalny - przy dużych osiągnięciach w warstwie poznawczej, człowiek ten zastyga w sferze osobowościowej na etapie licealisty. Przejawia względnie mało inicjatywy, bo nastawiony jest na wykonywanie poleceń. W indeksie na ogół znakomite oceny, a osobowościowo "nieśmiała uczennica". Inny typ osobowy to Europejczyk, czyli ktoś o zdecydowanie otwartej osobowości, ciągle uśmiechnięty, zadowolony z siebie i świata, nucący ostatnio usłyszaną melodię, ciepło witający się z każdym, prawiący komplementy. Aktywność danej osoby w grupie rówieśników najlepiej można dostrzec na zajęciach o charakterze warsztatowym. Bezdyskusyjnie jest to bardzo przydatny sposób kształcenia studenta, w dziedzinach związanych z negocjacjami, komunikacją, nauką o sztuce prezentacji, asertywnością itd. Te obszary nauki i naszego codziennego życia raczej trudno jest przełożyć na język wykładu. Niewątpliwie można to zrobić, ale o wiele lepiej jest pewne rzeczy pokazać, przedstawić, przećwiczyć, a następnie przedyskutować. Zajęcia warsztatowe są bardziej przejrzyste niż tradycyjny wykład zarówno dla osoby odgrywającej scenkę, jak i dla obserwatorów. Odegranie scenki, jak już zostało wspomniane, wymaga aktywności od studenta. I tu zaczynają się schody. Zapraszając osobę do wzięcia udziału w przykładzie można zauważyć na zajęciach, że nie wszyscy ich uczestnicy "pałają taką samą ochotą" do aktywnego w nich uczestnictwa. Mimo, że wszyscy zdają sobie sprawę z faktu, iż biorąc udział w przedmiocie o charakterze warsztatowym, są oceniani na zajęciach, to aktywność poszczególnych osób na tle grupy jest zróżnicowana. O ile wystąpienie publiczne i odegranie danej sytuacji negocjacyjnej na forum studenckim może stanowić dla niektórych duże wyzwanie, to sytuacja jeszcze bardziej komplikuje się, jeśli na zajęciach dysponujemy kamerą wideo. Obecność kamery peszy wiele osób, rezygnują z udziału w scenkach, nawet kosztem oceny. Zadajmy sobie jedno ważne pytanie. Czym spowodowany jest taki stan rzeczy? Gdzie jest ta przebojowość, spontaniczność, inwencja, zaangażowanie i chęć odnoszenia sukcesu - wspomniane cechy, których oczekuje się od studentów naszej uczelni? Niewątpliwie strach przed skompromitowaniem się w oczach całej grupy paraliżuje, dotyczy to zwłaszcza osób nieśmiałych.

Co ci ludzie sobie o mnie pomyślą?, Przecież ja nie potrafię zabierać głosu na forum publicznym, a już przed kamerą - to tylko niektóre z przykładowych obaw, które mogą pojawić się w głowie osoby poproszonej do wzięcia udziału w inscenizacji przykładu. Brak wiary we własne siły, być może wcześniejsze negatywne doświadczenia związane z wystąpieniami na forum publicznym, zwątpienie w swoje zdolności natury aktorskiej, obawa przed oceną grupy - powody możemy mnożyć. Te i inne czynniki wiążą się z niechęcią do uczestniczenia w warsztatach i inscenizacjach - Niech lepiej pójdzie ktoś inny, lepszy ode mnie... ja pójdę następnym razem mniemają uczestnicy zajęć. Nie wykorzystują szansy, ale następnego razu może już później nie być. Zwłaszcza, jeśli jest więcej osób, biorących udział w zajęciach. Można wyróżnić pewien typ uczestników, których nazywamy widzami. Obserwują, są bardzo poprawni, nie przejawiają żadnej kontestacji, zajmują raczej ostatnie rzędy. W połowie semestru zaczynają nieśmiało zabierać głos, w 2/3 przełamują się i grają swoją pierwszą scenkę, by w końcu semestru zdetronizować liderów zajęć. Publiczne wystąpienie, zwłaszcza w gronie kolegów, powoduje, że wpadamy w panikę: Co oni sobie o mnie pomyślą? Nie należy się tym przejmować, wiele osób się śmieje, ale część śmieje się życzliwie, niektórzy pocieszają. Każdy następny raz musi być już lepszy. Jako doświadczony (myślę!?) dydaktyk mam zwyczaj odegrać pierwszy swoją własną scenkę bez słów (tenisową), żeby młodzież akademicka zobaczyła, że poważny facet, w wieku ich rodziców potrafi "być na luzie", nawet wygłupiać się przez 5 minut i nic złego się nie dzieje. A stwierdzenie Nie idę, bo jeszcze popełnię jakieś faux-pas lepiej jest zastąpić sentencją Jak nie spróbuję, to się nie nauczę. Myślenie o charakterze destruktywnym, uleganie stereotypom, trema, strach przed kompromitacją - to wszystko zabija osobowość człowieka, jego unikalność. Zawód ekonomisty preferuje osoby wyróżniające się, a co za tym idzie aktywne i to w szerokim tego słowa znaczeniu. Niewątpliwie podczas pracy dydaktycznej mamy do czynienia z różnymi typami ludzkimi (zostały one wymienione wcześniej na łamach tego artykułu). Jednak od każdego z nich zarówno teraźniejszość, jak i przyszłość - związana z nieuchronnym podjęciem pracy zawodowej - wymaga aktywności. Nie czas żałować róż, kiedy płoną kolce powinien powiedzieć student, który wybrał się do inscenizacji przykładu i nagle zaczyna tego żałować (zacna sentencja została zaczerpnięta z filmu Stanisława Barei pt.: Nie ma róży bez ognia). Podobnie zresztą jak nie ma wyróżniania się bez aktywności i otwartości. Zarówno na zajęciach, jak i w życiu.

INFORMACJE O AUTORACH

GRZEGORZ MYŚLIWIEC
Autor jest pracownikiem Centrum Pedagogiczneog SGH. Specjalizuje się w problematyce etyki i kultury pracy.










PAWEŁ GARCZYŃSKI
Autor jest studentem V-go roku Szkoły Głównej Handlowej na kierunku Zarządzanie i Marketing oraz absolwentem Stosunków Międzynarodowych Politycznych tej Uczelni. Działał w kilku uczelnianych organizacjach studenckich. Do obszaru zainte zalicza negocjacje i ich składowe, osobowość człowieka, zagadnienia związane ze stereotypem, przywództwem i zarządzaniem ludźmi w organizacji.