Przewodniczący rady programowej

Komentarze do artykułu:

  • Gość e-mentora, 2007-05-21 18:33:55
    super wiedza

  • John Sener, 2007-10-25 00:23:10
    Hi Tad, I don't think there's any single answer to your questions about use of SGC. Existing laws on this are likely to vary from country to country (if any such laws exist); likewise with institutional policies. In practice, my guess is that this question is routinely ignored. So I raised the question because as SGC becomes more valued and valuable, the issue of intellectual property rights might be raised more often. For example, one instance where we know that SGC is valued is when graduate students contribute substantive work to published papers. In most cases, the student will receive co-authorship recognition and be able to count that toward fulfilling their doctoral requirements. However, we also know of occasional cases where such student work is appropriated by faculty without credit. So as SGC becomes more valued and valuable, this question might be raised more often. I suspect we'd all hate to see a future where "each opinion of ours formulated by us in online education [is] copyrighted". At the same time, there may be instances where we will have to be aware that SGC may have value outside the classroom and that students may have some IP rights as a result. I also wanted to respond to your comments about whether sharing exam answers improve learning effectiveness and the relative provisonality of exam results vs. Web discussions. It's easy to forget that the finality of exam results is an artificial construct which is to some extent an administrative convenience rather than a precise measure of learning effectiveness. I believe that sharing exam answers in the way you describe probably would improve learning effectiveness. The question for me is, who would care, given that students and faculty are so entrained on exam results rather than on maximizing learning? in other words, exam results are also provisional results relative to one's learning, which (we hope) doesn't stop once the exam is over. This gets into a whole discussion of assessment rather than SGC, but I think that there is a place to use predecessor-generated content such as previous discussions and even exam results to benefit students in subsequent courses.

  • Sebastian Kawczyński, 2009-04-20 16:34:22
    Każdy ma prawo wyrazić swoją opinię. Nie wszystkie opinie zawierają tezy zgodne z prawdą. W poście, który skomentowałem poprzednio, była informacja o bezprawnym zarabianiu na tekstach sprawdzanych w systemie przez internautów. Nic takiego nie ma miejsca - na stronach, które zostały przytoczone w poście powyżej, znajdują się nieprawdziwe informacje. Jeśli chodzi o prawo do wykorzystywania tekstów prac studentów przez uczelnie - pisałem na ten temat w poprzednich postach. Sposób wykorzystania tekstów przez serwis Plagiat.pl jest opisany w sekcji POMOC na naszej stronie - zapraszam do lektury. Państwo wybaczą, nie będę już polemizował z tego typu insynuacjami.

  • Sebastian Kawczyński, 2009-05-12 18:44:02
    Szanowny Anonimie! stanowczo się nie zgadzam z taką oceną wypowiedzi, zarówno moich, jak i mojego anonimowego polemisty. Fakt, że ktoś coś gdzieś napisał NICZEGO NIE DOWODZI. W postach znajdujących się wyżej dokładnie wyjaśniałem, na czym polegają mylne informacje zawarte w przywołanych przez mojego polemistę tekstach. Mój polemista odpowiada na to jak radziecki marynarz z piosenki Jacka Kaczmarskiego ("A ja na to, Kreml w niebo śle rakiety..."), powtarzając ciągle te same argumenty, mimo, że zostały zdemaskowane jako dezinformacje. Stwierdzenie, że nie zgadza się z czyjąś wypowiedzią, nie oznacza zarzucania mu kłamstwa. Mój polemista tego nie rozumie i nie mam nadziei, że zrozumie. Czytelnicy mogą sami ocenić, czy jego zarzut jest słuszny. Pozytywnych publikacji nt. serwisu Plagiat.pl było znacznie więcej, niż krytycznych wypowiedzi przywołanych przez Anonima. Nie mam zamiaru wzorować się na nim i pisać, że są to DOWODY, że Plagiat to idealny system, ale być może mogą one pomóc wyrobić sobie zdanie na temat całej sprawy: https://www.plagiat.pl/webplagiat/main.action?menu=references Jeśli chodzi o rewelacje blogerów, przytaczam wyjaśnienia z swoich poprzednich postów: "w przypadku prac studenckich sytuacja jest jednak inna, niż w przypadku utworów muzycznych i innych, zwłaszcza tych, na których się zarabia. Intencją ustawodawcy było chronienie praw majątkowych twórców. Na tej zasadzie opiera się prawo autorskie. Dokonując kontroli antyplagiatowej ani uczelnie, ani inne podmioty, w żaden sposób nie uszczuplają możliwości studentów czerpania legalnych korzyści majątkowych z ich utworów. Interpretacja, jaką przedstawił anonimowy "Specjalista z zakresu prawa autorskiego", jest absurdalna, bo uniemożliwia uczelniom skuteczne ocenianie studentów. Pisanie prac na zamówienie to wielki, konkurencyjny rynek, na którym działa kilkaset podmiotów, korzystających z płatnej reklamy w internecie i ofensywnie walczących o klienta. O ich interesy upominają się blogerzy i zaskakująco wielu piszących na forach internautów. To wszystko dowodzi, jak poważny jest ten problem. Skala "pisania" prac metodą "kopiuj-wklej" też jest ogromna. Bez narzędzi takich jak Plagiat.pl zadawanie studentom prac i przyznawanie na ich podstawie dyplomów, to działania sztuczne. Studenci udają, że się uczą, a uczelnia udaje, że ocenia. Obowiązkiem uczelni jest dbać o jakość kształcenia i zapewnić studentom sprawiedliwe zasady oceniania. Bez stosowania systemu antyplagiatowego jest to bardzo często niemożliwe (trudno odróżnić pracę napisaną samodzielnie od sklejonej z tekstów znalezionych w internecie lub zamówionej). Z tego punktu widzenia SGH (i inne uczelnie stosujące system) mogą być wzorem dla innych. Powstające na nich procedury staną się niebawem ogólnopolskim standardem. Studenci w żaden sposób nie tracą na tym, że ich prace są chronione przez system antyplagiatowy. Wszyscy, którzy piszą prace samodzielnie cierpią natomiast w sytuacji, w której są traktowani tak samo, jak ci, którzy kupili albo skompilowali swoje prace. Przymykanie oczu na taką sytuację jest demoralizujące, a głosy takie, jak przedstawiony przez anonimowego "Specjalistę w zakresie prawa autorskiego", tak naprawdę deprawują." Jeśli chodzi o "łatwe oszukiwanie" systemu - już dawno pisałem, że w kilka dni po ukazaniu się w serwisie wykop.pl informacji na ten temat, zabezpieczyliśmy system przed tego typu praktykami. Mam w związku z tym propozycję w stylu Anonima - niech studenci, którzy uwierzyli jemu i przywoływanym przez niego blogerom, i zostali przyłapani na oszustwie, za co spotkały ich konsekwencje dyscyplinarne, podadzą ich za to do sądu. To przecież oni wprowadzili ich w błąd! ;) W dodatku Anonim ciągle próbuje to robić (szkoda, że nie podaje prawdziwego nazwiska). A teraz uwaga - koronny argument w stylu Anonima: "W Stanach, gdzie kultura prawna jest znacznie wyższa, niż w Polsce, zarówno Anonim, jak i blogerzy, ponieśli by za to odpowiedzialność przed sądem." Mądra rada, nieprawdaż? Wolno mi dociekać, skąd u Anonima taka zajadłość. Nie ukrywam, że myślę, że wynika to z jakichś osobistych pobudek (napisałem wyżej o swoich przypuszczeniach w tej kwestii). Nie wierzę, żeby robił to po prostu w trosce o prawa studentów. Pytanie "Qui bono?" nasuwa się w tej sytuacji nieodparcie. Na takim stawianiu sprawy nie mają szans skorzystać studenci. Jedynymi potencjalnymi beneficjentami mogą być handlarze pracami. Można się oczywiście ze mną nie zgadzać, ale nie można zabronić mi wyrażania swojego zdania w tej sprawie. Przyznaję, że ta polemika jest nużąca. Uważam jednak, że demaskowanie kłamliwych twierdzeń nt. systemu Plagiat.pl i Firmy, w której pracuję, to mój obowiązek. Dlatego - i tylko dlatego - zdecydowałem się odpisać.