Patenty na oprogramowanie,
czyli o potędze poglądów własnych

Michał Goliński



12, 13 i 16 maja Studenckie Koło Naukowe Informatyki zorganizowało doroczne Dni Technologii Informatycznych. Miałem przyjemność być moderatorem dyskusji panelowej, poświęconej jednemu z najgoręcej dyskutowanych problemów - patentowaniu oprogramowania.

Zaproszenie do udziału w dyskusji przyjęło sześcioro znakomitych gości, reprezentujących obozy zwolenników i przeciwników patentowania. Obóz "korporacyjno - patentowy" stanowili: dr Małgorzata Kalinowska-Iszkowska (Hewlett-Packard Polska oraz Członek Zarządu Polskiego Towarzystwa Informatycznego), Michał Jaworski (Dyrektor ds. Promocji Oprogramowania Komercyjnego w Microsoft Polska) oraz Konrad Jakub Pancewicz (Dyrektor Generalny Nokia Poland). Stroną "wolnościowo - antypatentową" byli: Józef Halbersztad (Urząd patentowy RP oraz Członek Zespołu Doradczego Foundation for a Free Information Infrastructure - FFII), Łukasz Jachowicz (Członek Zarządu Internet Society Polska i Założyciel Ruchu na Rzecz Wolnego Oprogramowania) oraz Władysław Majewski (Prezes Internet Society Polska). Dyskusję poprzedził krótki quiz. Publiczność miała zadeklarować swą znajomość problematyki, zająć stanowisko w kwestii patentowania oprogramowania i wyrazić gotowość do ewentualnej zmiany swych zapatrywań po wysłuchaniu panelistów. Pobieżne przeliczenie podniesionych rąk wykazało, że około połowa słuchaczy miała wyrobione zdanie na "zadany temat". Znacznie gorzej było z gotowością do ewentualnej rewizji swych poglądów. W pierwszej turze wypowiedzi paneliści przedstawiali swoje poglądy i starali się odpowiedzieć na dwa pytania:
  • kto zyska, a kto straci w razie przyjęcia dyrektywy patentowej?
  • jakie szanse i zagrożenia przyniesie to polskim firmom działającym w branży i krajowym użytkownikom technik informacyjnych?


Nie było tu większych niespodzianek: "korporacyjni" byli za patentowaniem, "wolnościowcy" przeciw. Używano standardowych, dla obu stron, argumentów, a widoki na jakiekolwiek zbliżenie stanowisk były mizerne.

Po serii pytań z sali, adresowanych do konkretnych panelistów nastąpiła druga runda, mniej uporządkowana - momentami mająca charakter żywiołowej dyskusji. Jednak obie strony stały niewzruszenie na swych pozycjach.

O trudności przekonania kogokolwiek najlepiej świadczy odpowiedź na pytanie, które zadałem na zakończenie: Kto, pod wpływem wysłuchanych opinii, choćby częściowo zmienił zdanie na temat problematyki patentowej? Nie zgłosił się nikt! Oznacza to bezsprzecznie, że problem patentowania oprogramowania jest nie tylko złożony, ale także mocno obciążony emocjami i swoistym balastem ideologicznym. Jednak z pewnością warto organizować takie dyskusje po to, by stwarzać szanse poznania opinii fachowców, którzy są bardzo zaangażowani w tę tematykę. Pragnę wyrazić serdeczne podziękowania dla organizatorów panelu, a przede wszystkim dla jego świetnych uczestników za poświęcenie swego cennego czasu i wizytę w SGH.

P.S. Co do patentowania oprogramowania i skrajnie różnych ocen jego skutków - jeszcze raz okazało się, jak bardzo uniwersalna jest tischnerowska typologia prawdy, mówiąca, iż istnieją jej trzy rodzaje...

Komentarze

Nie ma jeszcze komentarzy do tego artykułu.

dodaj komentarz dodaj komentarz